niedziela, 7 lipca 2013

II rozdział :D

Oto dalsza część mojego dzieciństwa:
Z dziadkiem tak trwało jeszcze długo, z bratem tak samo...ale z czasem dorastałam. Oczywiście nie obyło się bez przykrości...Mój wujek rozstał się z moją chrzestną, którą później widziałam jeszcze tylko raz. Zresztą chrzestny też nie był lepszy. Widywałam się z nim raz na 3-4 lata. Jasne, za każdym razem jak się spotykaliśmy, dawał mi jakiś fajny prezent (nie ma to jak bogaty wujek), ale to mi nie wystarczało. Ja go kochałam i potrzebowałam jego i jego uwagi. Mój brat miał świetnych chrzestnych. Ciocię, która przyjeżdżała do nas co miesiąc, i wujka, którego widywałam częściej niż chrzestnego. Często zazdroszczę mojemu bratu. Ale nie tylko super chrzestnych, ale też uwagi, jaką dostawał. Tu mowa o babci...od zawsze było widać, że babcia bardziej kocha mojego brata. Czemu? Bo jest jej pierwszym wnukiem? Możliwe, ale czy dlatego ja się nie liczę? Zawsze robiłam wszystko, żeby mnie zauważała, ale na marne. Prawda, że Szymon jest bardziej rozgadany, ale czy to moja wina, że jestem nieśmiała? Nie wiem czemu tak jest i próbuje się tego pozbyć...ale jak? Większą uwagę przykuwał też rodziców. Mama nie jednokrotnie mówiła (przy mnie), że większe serce ma do Szymona...A mi za każdym razem łamało się serce...Mogła przy najmniej nie mówić tego PRZY MNIE!  Dobrze się uczyłam, byłam grzeczna...i to wszystko dla nich. Ale przejdźmy dalej...W końcu poszłam do przedszkola. Pamiętam swój pierwszy dzień. Zaprowadziła mnie do niego mama. Długo nie chciałam puścić jej z uścisku, ale w końcu się udało. Weszłam do wielkiej sali. Usiadłam gdzieś z boku i podeszła do mnie jakaś dziewczynka. Spytała jak mam na imię, odpowiedziałam jej, że Ola, na co ona odparła, że taż się tak nazywa. Już wtedy czułam, że to początek pięknej przyjaźni...Nie no dobra, żartuję xD Ale naprawdę pamiętam jak się poznałyśmy. Zaczęłyśmy się razem bawić, i tak już zostało. Przedszkole minęło dość spokojnie. Nadszedł czas szkoły...Pierwsze książki, pierwsze przybory szkolne. Kiedy dowiedziałam się, że będę w klasie z Olą, byłam cała w skowronkach. Nie opuszczałyśmy siebie choćby na chwilę. Odkąd na pierwszym apelu zobaczyłam chór szkolny, chciałam w nim śpiewać, ale niestety zajęcie grupy, były w tym samym czasie co miałam lekcje, więc nie było szans. Po 3 latach się doczekałam. W 4 klasie wstąpiłam do chóru. A z kim? Oczywiście z Olą. Na zajęciach trzeba było śpiewać solo. Zawsze się denerwowałam przed moją kolejką. Pani nam powtarzała, że nie trzeba się wstydzić. Tak było coraz częściej i w 5 klasie, odważyłam się zaśpiewać przed wszystkimi całą piosenkę. A co wiecie co było dziwne? To, że kiedyś taka nie byłam. Kiedyś się nie wstydziłam zaśpiewać...a teraz? Teraz nie zaśpiewała bym nawet przy rodzicach. I wciąż nie mogę sobie przypomnieć...kiedy i jak to się zaczęło...

------------------------------------------------------

Hej!
Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam za bardzo czasu...Teraz postaram się częściej wstawiać kolejne rozdziały. III zacznę jeszcze dziś ;)

Oczywiście zachęcam do komentowania, obserwowania i polecania tego opowiadania :)

3 komentarze:

  1. Czekam i czekam a nowego rozdziału jak nie było tak nie ma:( Proszę zlituj się i go dodaj:(

    OdpowiedzUsuń